Wprawdzie płyta miała premierę przeszło pół roku temu, jednak jak dotąd nie doczekała się należnych słów pochwały w polskiej prasie muzycznej. Przy okazji grudniowego koncertu Melt Banana w Berlinie miałem wreszcie szansę zaopatrzyć w ich najnowszy krążek. "Cell-Scape" ukazuje tokijski kwartet w bardzo dobrej formie, jest godnym następcą swych poprzedników: 'Teene Shiny' (2000) i niezapomnianego 'Charlie' (1998).
Tradycjnie dużo zamieszania robi gitarzysta. To bardzo charakterystyczny element brzmienia zespołu. Gitara świszczy, zapętla się, poddawana jest wielu sztuczkom i efektom. Nie myślcie jednak, że wymyka się spod kontroli - wszystkie motywy skomponowane są bardzo precyzyjnie. Perkusję obsługuje Dave Witte (Burnt By The Sun, Phantomsmasher). Pojawiające się dość często obłąkane tempa wypadają, jak zawsze w jego wykonaniu, znakomicie. Z resztą cała damsko-męska sekcja rytmiczna spisuje się świetnie na tym krążku. Na wokalu jak zwykle "Myszka Mickey" - skandująca swoim cienkim głosikiem Yako,
Zaskakujący jest utwór "A Hunter in the rain of the neck up in the present stage" z dubowym wtrętem pod koniec oraz, pojawiający się zaraz po nim, "If it is the deep sea, I can see you there", ze świetnym, wręcz popowym refrenem.
[Tomo Żyżyk]