Nazwa zespołu intryguje, a muzyka wypełniająca "Inventions For The New Season" wprawia w osłupienie. To nie żarty, Maserati w blisko 47 minutach zamknęli cały potencjał drzemiący w instrumentalnym rocku. Słucha się tego znakomicie, lekkie przejścia, płynność Pink Floyd, "kosmiczność" Ship Of Fools, rytmika Kong, nerw Red Sparowes. Balansowanie na krawędzi muzycznej prostoty i pomysłowości daje się tu odczuć niemal w każdym momencie. Bijąca, gitarowa jazda i wyciszone fragmenty znane choćby z twórczości Sigur Ros. Tak oto gra Maserati, twór wyjątkowo ciekawy, łączący to, co dawno zagrane, z umiarkowanym pędem do rewolucyjnych zmian. I tak się czasem zastanawiam, słuchając "Inventions For The New Season", jakby ten album brzmiał z wokalistą. Czy utonąłby w powodzi rockowego szlamu, a może wręcz przeciwnie, byłby objawieniem na miarę debiutu The Mars Volta. A tak, instrumentalna forma, jaką obrał zespół, znacznie zawęża pole działania i tym samym grupę potencjalnych odbiorców. Bo do dźwięków malowanych tylko typowo rockowym zestawem podchodzi się raczej z dużą rezerwą. Co jeszcze należy podkreślić? Myślę, że ten niesamowity strumień ciepła, jaki płynie z tej płyty. "Inventions For The New Season" wart jest przynajmniej kilkunastu przesłuchań, a to w dzisiejszych, "szybkich" czasach, wcale nie jest znowu aż takie proste. Rekomendacje!
[Marc!n Ratyński]