polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Arts The Beatdoctor  Transitions

Arts The Beatdoctor
Transitions

Czyżby Holandia wysuwała się na czoło wyścigu o prymat wśród producentów hip hopowych w Europie? Patrząc możliwie obiektywnie, to właśnie kraj nieograniczonej tolerancji i chodaków przewodzi w tej dziedzinie na Starym Kontynencie, a dowodem na to są takie osobowości jak Nicolay, Pete Philly & Perquisite, grupa C-Mon & Kypski czy nowe odkrycie holenderskiej sceny - Arts The Beatdoctor. To właśnie on stanowi kolejny powiew czegoś co można by nazwać holenderskim hip hopem, w dużej mierze nawiązującym do jego instrumentalnej wersji.

Miłośnicy muzyki spokojnej, organicznej w swym brzmieniu, będącej wyjściową gatunków od trip hopu przez jazz po funk mogą zacierać ręce - nadchodzi europejski odpowiednik RJD2, Shadowa czy Krusha. Istnieje jednak istotna różnica pomiędzy twórczością Holendra a wymienionymi architektami instrumentalnego hip hopu. Muzyka Shadowa bądź Krusha kojarzy się raczej z labiryntami ulic, ciemnymi zaułkami miast, wielkomiejskim gwarem. Arts The Beatdoctor, niejako w opozycji, układa brzmienia nie tak brudne, spokojniejsze, czasami melancholijne. Brak w nich tzw. pierwiastka miejskiego. Można uznać, iż jest to muzyka stworzona przez mieszkańca małego miasta Hilversum na północy Holandii, która z założenia ma odwzorowywać to co dzieje się w niewielkiej wspólnocie mieszkańców. Co ważne, Arts (po holendersku po prostu doktor) przyjął dość istotną rolę w małym miasteczku - leczy dźwiękami.

Punktem wyjścia do dyskusji o muzyce młodego Holendra jest wydany niedawno album pod tytułem "Transitions". Płyta pojawiła się dzięki wytwórni Perquisite'a - Unexpected Records. Fakt znajomości między chłopakami na pewno pomógł w wydaniu debiutu, zwłaszcza, że krążek leży również na półkach sklepowych w Japonii (dzięki P-Vine Rec.). "Transitions" jest zbiorem piętnastu utworów nad którymi Arts pracował trzy lata. Głównym środkiem produkcji był sampling, przeplatany solowymi nagraniami trąbki i saksofonu oraz udziałem trzech MC's - Pete'a Philly, Skiggy Rapz'a i The Proof'a. Sam Arts mówi o swojej płycie, jako zbiorze różnych gatunków i melodii: "Najważniejsza jest dla mnie harmonia. Można używać niewłaściwych nut, ale najważniejsze jest aby ostatecznie brzmiały one dobrze. W moim przypadku odnośnikiem jest jazz, który pozwala mi na stworzenie muzyki zaskakującej i ekscytującej." O wyżej raperach wyraża się raczej jako o kolejnych instrumentach, niż o ludziach niosących ważny i wyraźny przekaz: "Nie jestem zwolennikiem słów. Uważam, że muzyka jest lepszym medium wyrażania siebie. Dlatego też patrzę na głos jako instrument. Wybrałem właśnie tych wokalistów, gdyż każdy ma bardzo muzyczne podejście do śpiewu."

Beatdoctor rozpoczynał swoją przygodę z muzyką od grania na fortepianie w wieku dziesięciu lat, następnie, mając lat siedemnaście, zaczął grać na gitarze by z czasem przenieść się na samplery i urządzenia pochodne. Wykształcenie muzyczne jakie posiada bezspornie wpłynęło na kształt płyty, oczywiście w sposób jak najbardziej pozytywny. W każdym utworze, bez wyjątków, słychać fuzje młodzieńczej pasji i doświadczenia starego wyjadacza.

Próbując ocenić całą płytę z perspektywy wielu przesłuchań do głowy przychodzi myśl, która uświadamia słuchaczowi, że oto Arts The Beatdoctor nagrał album o cesze w zasadzie najważniejszej dla tego typu przedsięwzięć - muzyka sama opowiada pewną historię. Biorą w tym udział brzmienia rozmaitych instrumentów: fortepianu, trąbki, saksofonu, basu, skrzypiec i wielu innych. Oprócz sporego zróżnicowania instrumentarium, także forma podania nie jest stała. W jednych utworach słyszymy dźwięki przede wszystkim zapętlone, a w innych przeważają partie solowe, które mimo wszystko konsekwentnie interpretowane są według zamysłów autora. "Transitions" nie stawia wysokich wymagań przed słuchającym. Nie oczekuje od nas wielkiego zaangażowania i skupienia, jest raczej wyrozumiała i opanowana. W swej zachowawczości nie jawi się jednak jako nudna i przeciętna. Wręcz przeciwnie, wyciąga z tych atrybutów wszystko co najlepsze.

Niewątpliwie Arts The Beatdoctor postawił sobie poprzeczkę dosyć wysoko. Czy przy nagrywaniu następnego albumu uda mu się ją przeskoczyć? Takie pytanie postawi sobie zapewne każdy kto zapozna się z twórczością młodego Holendra. Ostatecznie pozostaje nam wsłuchiwanie się w magiczne i tajemnicze brzmienia debiutu, który już teraz zaliczany jest do ważniejszych płyt hip hopowych bierzącego roku.

[Paweł Głogowski]