Podczas drugiej wojny światowej amerykańskie siły zbrojne starały się zbudować bombowiec osiągający jak największy pułap, co uchronić go miało przed wrażą artylerią japońską. Elementem projektowania było optymalne z tego punktu widzenia rozłożenie bomb w samolocie. Matematycznie problem ten sprowadzał się do maturalnego problemu przyrównania do zera pierwszych pochodnych pewnej funkcji, co amerykańscy inżynierowie skwapliwie uczynili. Okazało się jednak, że samolot miast bujać w obłokach praktycznie nie jest w stanie wznieść się z ziemi. Fakt, że obciążenie skumulowano na końcach skrzydeł wskazał, że coś jest niezgodne z intuicją, a ponowny wgląd w kajeciki z obliczeniami i sprawdzenie drugich pochodnych problem wyjaśniły - amerykańscy inżynierowie tak rozłożyli bomby, że zamiast zmaksymalizować pułap stworzyli maszynę do spadania.
Firmy postępują analogicznie starając się maksymalizować zysk. Jednak kurioza wyczyniane przez koncern Virgin z zespołem Korn zasiały we mnie ziarno wątpliwości, czy aby i tutaj funkcja celu nie osiąga minimum? "Artystycznie" (w tak dużym cudzysłowie, na jaki mnie stać) dno już zostało chyba osiągnięte. Abstrahując od odcinania przez tych inicjatorów niumetalu kuponów od sukcesu z połowy ubiegłej dekady i quasi-zwrotu w stronę bardziej "metalowego" oblicza, już wydana dwa lata temu płyta studyjna z imprezowymi piosnkami adresowanymi do gimnazjalistów nie zapewniła nawet solidnej sprzedaży. Potem przyszedł czas greatest hits i koncertówkę, a teraz szokujący "MTV Unplugged". Przecież jeśli ktoś nie powinien grać bez prądu, to właśnie Korn, którzy braki kompozycyjne i wykonawcze ukryć mogą jedynie siłą brzmienia i wściekłością wykonania. Trwający trzy kwadranse koncert, początkowo wywołujący śmiech starymi przebojami w postaci Blind albo Freak on the Leash, a później przeistaczający się w istną golgotę dla słuchacza, dowodzi zupełnej zatraty instynktu samozachowawczego, który to chyba skłonił dwóch muzyków oryginalnego składu grupy do jej opuszczenia. Nie wiem, czy Weird Al Yankovic wziął już Korn na tapetę, ale teraz nie ma potrzeby - zespół okrutnie sparodiował się sam. Po co jeszcze może sięgnąć Virgin starając się zarobić ostatnie dolary na chłopakach z Bakersfield w Kaliforni? Chyba została jedynie płyta z kowerami. Ordynarna próba zagrania Creep Radiohead'a na "MTV Unplugged" wskazuje, że przestrzeń do dalszego upadku być może jeszcze istnieje.
[Piotr Lewandowski]