Okładka w magazynie Rolling Stone, miliony sprzedanych płyt za Oceanem. Mamy tu do czynienia z prawdziwą gwiazdą. Tylko dlaczego, kiedy słucham nowej płyty Fall Out Boy, odnoszę wrażenie, że mam uszkodzony mózg? Inaczej nie potrafię wytłumaczyć sobie faktu, że kiedy się kończy ja nie potrafię sobie przypomnieć ani pół melodii. Mam czarną dziurę w pamięci. Albo inny symptom: słucham, słucham i nagle jakby wybudzona z letargu, próbuję sobie przypomnieć, czego to ja słucham? Znowu dziura. Czy to Panic at the Disco? Nie, chyba nie. A takie podobne. Może Good Charlotte? Też nie. Mózg znowu płata mi figle, ale tylko na chwilkę, bo jeszcze kilka dźwięków i znowu zapadam w letarg. Budzę się dopiero kiedy płyta się kończy. I to, że wzięli sobie tytuł z jednego z listów Van Gogha, i to, że w miesiąc "Infinity on High" zyskało status platyny nie czyni tej muzyki ani odrobinę bardziej interesującą. Co ciekawe, frontman Fall Out Boy, Pete Wentz, kiedy okazało się, że materiał wyciekł do Internetu dwa tygodnie przed premierą, dostał ataku histerii i paniki. Reaguję podobnie, kiedy wyczuwam obecność tej płyty w pobliżu.
[Mary Lou]