polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Dj Tonk wywiad

Dj Tonk
wywiad

DJ Tonk to jeden z czołowych japońskich producentów tworzących hip hop. Już niedługo do sklepów trafi jego debiutancki album wydany na rynku światowym - "Frequent Flyers". Na krążku usłyszymy zasłużonych reprezentantów niezależnej sceny hip hopowej, takich jak The Procussions, Lightheaded czy Noelle z The Rebirth. I choć muzyka Tonka opiera się głównie na funku i jazzie, to jest w niej coś tajemniczego, coś co kojarzy nam się z Japonią.

Wspierasz japoński hip hop od początku lat '90. Jak zmienił się ten gatunek na przestrzeni 17 lat?

Przed 1990 scena hip hopowa w Japonii była bardzo mała. Mniej więcej od roku 1995 zaczęły pojawiać się 'hity' i zapisy do większych wytwórni. Od tego momentu rozpoczęła się walka o ciekawszych wykonawców. W japońskim hip hopie operowano coraz to większymi sumami pieniędzy. Duża część undergroundowych wykonawców chciała zostać gwiazdami, jak muzycy rockowi czy popowi. Mimo wszystko nadal hip hop działał przede wszystkim w podziemiu. Lata '90 były całkiem niezłe dla naszej sceny. Po 2000 kilku muzyków podpisało duże kontrakty i hip hop z dnia na dzień stawał się coraz bardziej rozpoznawalny. Był to okres, kiedy gatunek zaczął dzielić się na niezależny i ten związany z majorsami.

Fani hip hopu uznają Japonię za kraj niezwykle otwarty na wszelkie odmiany tego gatunku. Muzycy z całego świata przyjeżdżają do waszego kraju, żeby grać serie koncertów. Co sprawia, że twoja ojczyzna jest tak popularna?

Myślę się, że to dlatego, iż mało który Japończyk rozumie język angielski. Wiem, że wydaje się to dziwne, ale tak jest. Japończycy nie zważają na słowa. Jeżeli muzyka jest fajna, a zwrotki kiepskie, to ludzie i tak cię uszanują. Brzmienie muzyki jest dla nich priorytetem.

Twoja kariera muzyczna rozkwitła pod koniec lat '90, kiedy to stałeś się rozpoznawalny na całym świecie. Jak poznałeś ludzi takich jak Rasco, Raashan Ahmad czy zespół Zion I?

To prawda, udało mi się nawiązać niezłe kontakty w Stanach. Wielu muzyków poznałem podczas ich tras koncertowych w Japonii. W ten sposób utrzymywałem kontakty z niektórymi MC's i DJ'ami. Podczas nagrywania pierwszego albumu - "Reincarnation" w 1999 - odezwałem się do Sadata X, Afu-Ry i Finista. Dzięki temu moje znajomości rozszerzyły się o ludzi związanych ze sceną kalifornijską. Kiedy nagrywałem drugi album - "Aquarian Soul" z 2001 - poznałem Zion I i Pismo. W 2003 zamieszkałem w San Franciso i tak nawiązałem kontakt z Raashanem Ahmadem, Rasco, J-boogie i The Procussions. Był to niezwykle udany czas. Miałem okazję grać ze świetnymi dj'ami - DJ'em Vadimem, J-boogie, DJ'em Shortcutem i wieloma innymi z San Fran.

Na pewno ważnym momentem było pojawienie się twojego kawałka "118th Hustle" na składance wydanej przez OM Records - "Deep Concentration 4". Jak wspominasz te czasy?

Kiedy mieszkałem w San Francisco J-boogie szukał artystów nadających się na czwartą część składanki. Wiedział, że nagrywam muzykę z wieloma świetnymi MC's ze Stanów. W końcu zaprosił mnie, a ja postanowiłem dać mu mój drugi album ("Aquarian Soul" - przyp. PG). Po jakimś czasie ludzie z OM Rec. zadzwonili, że chcą mieć na swojej kompilacji utwór "118th Hustle". Strasznie się z tego cieszyłem, zwłaszcza, że był to mój debiut jeżeli chodzi o światowe wydawnictwo.

Równie przełomowe było wydanie EP "Beatiful", która trafiła do sklepów muzycznych na całym świecie. Słuchacze byli zachwyceni delikatną muzyką i świetnymi tekstami Raashana i Pismo. Obecnie możemy posłuchać dwóch nowych 12'', które są zapowiedzią nadchodzącego albumu...

Cieszę się bardzo, że moja muzyka mogła dotrzeć także do Polski. Bardzo zależało mi na wydaniu materiału, który trafiłby do Europy i Stanów. "Beatiful" została przyjęta bardzo dobrze. Uważam tą EP-kę za moją najlepszą pozycję, mimo że był to mój światowy debiut, a w sumie wydaję właśnie piąty album.

Twoje brzmienie opiera się głównie na funku i jazzie. Czy właśnie tego słuchałeś w dzieciństwie?

Kiedy uczęszczałem do liceum, pogrywałem na basie. Moimi ulubionymi zespołami byli Rash (progresywny rock z Kanady), U2, The Police i japońskie grupy grające punk. Pod koniec lat '80 zaczął podobać mi się funk. Coraz częściej słuchałem też soulu. W końcu zainteresowałem się muzykami pokroju Jamesa Browna, Kool & The Gang czy Curtisa Mayfielda. Każdy wie, że końcówka lat '80 to dobry czas dla hip hopu. Wyszło na to, że dość naturalnie zacząłem słuchać właśnie tego gatunku, a w szczególności produkcji, które bazowały na funku, soulu czy jazzie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Public Enemy, stwierdziłem, że to nowy James Brown. Byłem mocno zszokowany.

A jak to wygląda z funkiem, soulem czy jazzem w Japonii?

Na szczęście scena muzyczna grająca tego typu muzykę jest duża i rozwinięta. Mimo wszystko nie należy jednak do mainstreamu.

Jesteś w sumie przeciwieństwem innego świetnego japońskiego producenta - DJ'a Krusha. Jego muzyka jest raczej mroczna i smutna, twoja natomiast to esencja radości...

Ciężko mi się do tego ustosunkować. Nie mogę porównywać siebie do Krusha. Myślę, że wielu słuchaczy po przesłuchaniu mojego nowego albumu zmieni podejście do tego co tworzę. Jestem w zasadzie człowiekiem wesołym, pozytywnie nastawionym do świata, a muzyka odzwierciedla mój charakter. O samym Krushu mogę powiedzieć, że jest jednym z najlepszych dj'ów na świecie i cieszę się, że reprezentuje mój kraj. Bardzo szanuję to, co tworzy.

Jesteś w stanie zarekomendować jakichś innych japońskich muzyków?

DJ Himuki jest jednym z ciekawszych japońskich dj'ów. Latem wyjdzie jego drugi album. Mamy bardzo wielu świetnych dj'ów i producentów.

Nie sądzisz, że japoński hip hop mógłby być bardziej znany gdyby nie bariera językowa?

Tak, masz rację. Niestety japońskie wytwórnie nie wiedzą, jak wydawać własną muzykę za granicą. Razem ze swoją wytwórnią - Milkdipper - staramy się promować japońskich wykonawców tak, by byli rozpoznawalni na całym świecie. Już niedługo będę mógł powiedzieć na ten temat trochę więcej.

Czekamy w takim razie z niecierpliwością. Chcę cię jeszcze zapytać o hip hop jako uniwersalny język.

Świat zmniejsza się. Fani hip hopu znają coraz więcej języków, a przez to łatwiej zrozumieć im tą kulturę. Stajemy się bardziej świadomi niż na przykład dziesięć lat temu. Uważam, że język angielski i muzyka to bardzo silne elementy, prowadzące do zrozumienia. Potrzebujemy pokoju, ale i nauki.

Na koniec powiedz, kiedy znowu wpadniesz do Europy? Mamy nadzieję, że pojawisz się wreszcie w Polsce.

Będę się starał. Załatwisz mi to? Tego lata odwiedzę na pewno Wiedeń i Niemcy. Mam nadzieję, że uda mi się objechać większą część Europy.

Oby, oby. Wielkie dzięki za rozmowę.

To ja dziękuję za wsparcie. Do zobaczenia!

[Paweł Głogowski]