polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
The Haunted The Dead Eye

The Haunted
The Dead Eye

O... takiego albumu to się nie spodziewałem. The Haunted od dekady udanie łączył szwedzka melodykę z niewyczerpalnymi inspiracjami zalegającymi w dokonaniach Slayera. A tu taki cios w postaci piątego krążka. "The Dead Eye" to nowa jakość. Ktoś powiedział, iż ta płyta wyniesie zespół na zupełnie inny poziom, ma się rozumieć wyższy poziom. Szwedzi atakują najbardziej zróżnicowanym albumem w swojej historii. I to, co niektórzy uznają za sprzedanie się, jest na tej płycie dobitnie uwydatnione. Chodzi o doskonałe partie wokalne Petera Dolvinga. "The Dead Eye" nie byłby nawet w połowie tak dobry, gdyby nie wokalna ekwilibrystyka gardłowego The Haunted. Co więcej, duch Slayera, tak utożsamiany dotąd z dokonaniami Szwedów, zszedł na dalszy plan. Zespół stoi teraz w równym szeregu z krajanami z In Flames, Soilwork i Arch Enemy. O technice nawet nie ma co wspominać, bo szlify zdobyte przed laty w At The Gates mówią same za siebie. The Haunted przekroczył tym krążkiem pewien schemat, który do nich przylgnął. Nowa płyta to nowa jakość, nowe spojrzenie na metalowe - ciągle - dźwięki. Na "The Dead Eye" przeważają raczej średnie tempa, choć zwolnień też nie brakuje ("The Crowning", "The Failure"). Melodyjne solówki nadają kolorytu, a wszędobylski Dolving ubarwia swoim głosem, jak tylko najlepiej potrafi, poszczególne utwory. Nic tylko posłuchać.

[Marc!n Ratyński]

recenzje The Haunted w popupmusic