Zawartość i różnorodność materiałów z szafy Lesiaka jest niczym przy dokonaniach kanadyjskiego Into Eternity. Ulubieńcy dziennikarzy z niemieckiego "Rock Hard" powrócili po dwóch latach milczenia z nowym, czwartym albumem w swojej dyskografii. Mimo zmian w składzie - nowy wokalista Stu Block - styl zespołu nadal pozostał niezmieniony. Co więcej, muzyka na pewno okrzepła, nabrała zadziorności, uwydatniła progresywne naleciałości. Into Eternity plasują się gdzieś w muzycznych rejonach obecnych na produkcjach Nevermore, Arch Enemy, czy też wczesnego Testament. Dużo tu także klasycznych patentów i brzmienia rodem z najostrzejszych płyt Judas Priest. Into Eternity, pomimo dużej rozpiętości wpływów, wypracowało własną strukturę utworów, opartą na szybkich partiach rytmicznych z melodyjnymi, choć nieprzesłodzonymi refrenami. Wokalny wachlarz możliwości Stu Blocka i Tima Rotha (również gitarzysty) może przyprawić o zawrót głowy, a klasyczne gitarowe solówki o palpitację serca. Kanadyjczycy w sumie z oczywistych elementów stworzyli bardzo ambitny i dopracowany całościowo krążek. Wyciszony początek "Surrounded By Night" sąsiaduje tu z melodyjnymi petardami ("Severe Emotional Distress", "Out"), czy potężnymi thrashowymi zagrywkami ("Eternal", "Timeless Winter"). "The Scattering Of Ashes" stoi na przecięciu progresywnego metalu i kompozytorskiego kunsztu czwórki Kanadyjczyków, którzy umiejętność łącznia pozornie nie pasujących do siebie elementów opanowali w stopniu co najmniej bardzo dobrym. Wartościowy album nie tylko dla lubiących progresywne, metalowe dźwięki.
[Marc!n Ratyński]