Dotychczas Darren Aronofsky miał na koncie jedynie dwa pełnowymiarowe filmy, jednak to wystarczyło, aby zapewnić mu wielkie uznanie wielbicieli ambitnego kina. Zarówno "Pi" jak i "Requiem dla snu" były obrazami nowatorskimi, przekraczającymi granice i łamiącymi schematy. Obydwa wzbudzały kontrowersje i dyskusje, powodując skrajnie sprzeczne wrażenia, a to niewątpliwie cechuje ważne filmy. Nieodłącznym elementem ich niezwykłego klimatu była muzyka, za którą odpowiedzialny był muzyk i kompozytor Clint Mansell. O ile praca nad ścieżką dźwiękową do "Pi" w dużej mierze ograniczyła się do doboru istniejących już utworów (a znaleźli się na niej m.in. Massive Attack, Aphex Twin, Autechre czy Gus Gus), muzyka do "Requiem dla snu" była już w pełni autorską kompozycją powstałą we współpracy z rewelacyjnym kwartetem smyczkowym Kronos Quartet. I właśnie ta wędrówka przez cztery pory roku, w trakcie której coraz bardziej narasta szaleństwo, rozpacz i bezsilność, szczególnie wyraźnie zapisała się w historii muzyki filmowej.
W roku 2006 Daren Aronofsky zakończył pracę nad najnowszym filmem - "The Fountain" (polskie tłumaczenie to "Źródło"). Ścieżką dźwiękową i tym razem zajął się Clint Mansell, który poza dawnymi znajomymi z Kronos Quartet, do współpracy zaprosił również zespół Mogwai. Tym samym powstał potencjalnie jeden z najciekawszych rockowo-smyczkowych składów, jakie można by sobie wyobrazić. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, jednak należy pamiętać, że ścieżka dźwiękowa rządzi się trochę innymi prawami niż zwykłe płyty. Jest podporządkowana filmowi i to od jego charakteru zależy na jak wiele może sobie pozwolić. Ta zależność jest doskonale widoczna u Aronofskiego. Inne dźwięki można było przywołać w narkotykowej pułapce "Requiem dla snu", a zupełnie odmienne w metafizycznej opowieści, jakim jest film "Źródło". Stąd, zamiast roli pełnoprawnego narratora, tu muzyka spełnia raczej zadania ilustracyjne, zepchnięta nieco do roli pięknego, ale jednak tła. Przez ponad trzy kwadranse pojawia się kilka wiodących motywów, które przedstawiane są w różnych konfiguracjach i nasycone różnorodnymi emocjami. Dominuje niepokój przybierający rozmaite odcienie. O jego bardziej liryczną stronę dba kwartet smyczkowy wspierany przez fortepian. W kilku lokalnych amplitudach, a zwłaszcza końcowej kulminacji swą siłę ukazuje rockowy skład, który w iście godspeedowym klimacie przyczynia się do podniesienia poziomu adrenaliny. Nie są to bardzo skomplikowane kompozycje, jednak dzięki tym niespiesznym pociągnięciom smyczków i nasyconym tajemnicą gitarom udało się stworzyć niesamowity mroczny nastrój. Powstaje pytanie czy potencjał połączonych sił Kronos Quartet oraz Mogwaia został w pełni wykorzystany. Być może, gdyby mieli oni nagrać zupełnie autonomiczną płytę, byliby w stanie stworzyć coś zupełnie wyjątkowego. W tym wypadku, Clint Mansell zrobił dobry użytek z największych atutów obydwu grup, komponując muzykę klimatyczną i wciągającą, a jednocześnie pełną pięknych, zapadających w pamięć motywów i momentów. Jak na ścieżkę dźwiękową do filmu, to bardzo dużo. Dlatego być może nie stanie ona w jednym szeregu z "Requiem dla snu", jednak z pewnością potrafi zachwycić i oczarować na długi czas.
[Aleksander Kobyłka]