polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
AMORPHIS Eclipse

AMORPHIS
Eclipse

Są dwie możliwości. Po pierwsze Amorphis wraca nieświadomie do swoich najlepszych płyt ("Tales From The Thousand Lakes" i "Elegy"), uwypuklając sprawdzone już wcześniej patenty. Po drugie "Eclipse" to zimna kalkulacja, oparta na sugestiach wydawcy próba naprawienia nadwątlonej popularności, jaką grupa niezaprzeczalnie miała dekadę temu. Jak tu rozstrzygnąć te dewagacje? Czy powrót do wykorzystania w tekstach historii opartej na fińskim eposie "Kalewala" jest ukłonem w stronę starszych fanów, którzy pamiętają początki grupy? Takie choćby pytania rodzą się po przesłuchaniu "Eclipse". Amorphis powrócił po skrzydła niezależnej wytwórni po niezbyt udanym mariażu z fińskim oddziałem EMI. Czy Nuclear Blast potrafi jeszcze wypromować takiego wykonawcę? Myślę, że tak. Potencjał i bagaż doświadczeń przemawia za formacją. Co więcej, nowy wokalista to pewny punkt, doskonale trafiony wybór. Przede wszystkim do nagrań grupy powrócił ostry śpiew, choć stosowany przez Tomi Joutsena tylko w odpowiednich miejscach, nadaje on płycie żywiołowości i zadziorności. Ciężkie rockowe gitary, folkowe wstawki, przebojowość, melodia i pewny, mocny głos. Tak brzmi Amorphis na "Eclipse" i nie mam nic przeciwko, aby ten styl został kontynuowany na następnej płycie. Cieszy na pewno duże zróżnicowanie materiału, gdzie nie zabrakło mikstury HIM i Sentenced (singlowe "House Of Sleep"), bezpretensjonalnego powrotu do albumu "Elegy" (choćby "Brother Moon") czy wreszcie gitarowego ciężaru i wokalnych wybuchów Joutsena ("Perkele"). I właśnie różnorodność "Eclipse" to jej największy atut. A czy Amorphis działał nieświadomie czy też z premedytacją powrócił do swoich starszych nagrań, tego rozstrzygać tu nie będę. W tej chwili najważniejsze jest to, iż najnowszej propozycji Finów słucha się całkiem przyjemnie, co nie zmienia faktu, że do klasy "Elegy" jest jeszcze dość daleko. Pozostaje już tylko czekać na sierpniową wizytę grupy w Polsce i sprawdzenie ich scenicznej formy.

[Marc!n Ratyński]