polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
AFRO KOLEKTYW Czarno widzę

AFRO KOLEKTYW
Czarno widzę

Afro Kolektyw to najlepszy dowód na to, że biali również potrafią grać świetny, żywy hip hop, z którego sączy się cała esencja czarnej muzyki. Przed nimi trudno było szukać rodzimego składu, który umiałby połączyć muzykę, graną na najprawdziwszych instrumentach, z pomysłowymi rymami, których tekstowe bogactwo mogłoby obdzielić tuzin innych płyt hip hopowych. Jeżeli więc jakaś grupa zasługuje na miano kultowej to z całą pewnością jest nią Afro Kolektyw właśnie. Szumu wokół nich nigdy nie było, jak również medialnych promocji czy większego zainteresowania krajowego rynku. Kiedy przed pięcioma laty udało im się wydać długogrający krążek "Płyta Pilśniowa", sami rozklejali plakaty informujące o krążku na ulicach Warszawy, a single roznosili po stołecznych rozgłośniach. To, co ich najbardziej charakteryzowało od samego początku, a jednocześnie ewidentnie odróżniało od rapowej papki, to frapujące nawiązanie do korzeni hip hopu - jazzu, funku i soulu, które stanowią fundament muzyki Kolektywu. Nałożone na żywe instrumenty autoironiczne i niesamowicie humorystyczne teksty na debiutanckim krążku eksplodowały świeżością i feelingiem, jakiego dopuścić mogliby się najwięksi ojcowie funku. Pomysłowość, talent, nieskrępowana muzycznie zabawa przyćmiewały w istocie niedoskonałości produkcyjne płyty, która zapewne gdyby została wsparta profesjonalną pomocą, zabrzmiałaby jeszcze lepiej. "Płyta Pilśniowa" i bez tego jednak nie miała sobie równej w całej dekadzie lat 90. ubiegłego wieku. Po pięciu długich latach przerwy, w nieco zmienionym składzie, Afro Kolektyw wraz z rokiem 2006 powraca na scenę z nowymi patentami, które zrzucono na wydany przez Blend Records krążek "Czarno Widzę". Wydawnictwo to, choć dla niektórych nie zdoła przeskoczyć debiutu, przynosi najbardziej czarne rytmy, jakie mogły narodzić się na polskiej ziemi. Znowu z bombową dawką czarnego humoru, prześmiewczych tekstów, a przede wszystkim doskonale przemyślaną muzyką, której groove powala po prostu na kolana. Z gościnnym udziałem Dużego Pe, Kingi Miśkiewicz, Łukasza Poprawskiego czy Wojtka Sobury, Afro Kolektyw nagrał płytę, której poziomu przez długie lata nikt nie osiągnie. Na głowie nie mają żadnego afro, nie mają czarnych korzeni, a wydaje się, jakby sam George Clinton był ich starym znajomym...

[Tomek Doksa]