polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
LET THE BOY DECIDE Counting the Red Stars

LET THE BOY DECIDE
Counting the Red Stars

Let the Boy Decide to najmłodszy zespół w Europeans Records, wytwórni dzięki któremu poznaliśmy do tej pory np. Blue Raincoat czy Plum. Zgodnie z informacją wydawcy, zespół powstał w 2003 roku, ma na swoim koncie przeszło trzydzieści koncertów i uznał, że najwyższy czas objawić się światu własnym materiałem. "Counting the Red Stars" to krótka, nawet-nie-półgodzinna płyta, przynosząca dość jednorodną i trzeba przyznać, energiczną muzykę, bezpośrednio odwołującą się do indie rocka, Pixies, dynamicznego i lekkiego gitarowego grania, wahającego się między punk-rockowymi i popowymi zapędami, na polskim gruncie reprezentowanego choćby przez Happy Pills. Ostatnie skojarzenie nasuwa się choćby ze względu na kobiecy wokal Let the Boy Decide. Epka jest debiutem, sprawia jednak wrażenie, że debiutem nieco przyspieszonym, czyli niedopracowanym. Już otwierający płytę Play Music Play pokazuje, że zespół ma spory potencjał tworzenia nieskomplikowanych, ale sympatycznych kawałków na galopującej perkusji i lekko drapieżnej gitarze przy wdzięcznym wokalu, ale kto to pomyślał urywać utwór po półtorej minuty, akurat kiedy powinien on się rozwinąć? To absurd jak z Barei i szkodzący samemu zespołowi. Ten brak odwagi w postawieniu kropki nad "i", zrobienia kolejnego kroku i wyciągnięcia z rozpoczętej kompozycji całego jej potencjału przewija się kilkukrotnie, szczególnie w szybszych i bardziej energicznych utworach, a szkoda. Z drugiej strony, razi nieco styl wokalnych interpretacji spokojniejszych utworów, przywodzący na myśl wczesną Nosowską. Brzmieniu przydałoby się nieco więcej finezji. W efekcie, każdy składnik muzyki Let the Boy Decide znajduje się na swoim miejscu, zespół gra zgodnie z regułami sztuki wkładając w muzykę solidną porcję emocji, co czyni ją szczerą, ale pozostaje niedosyt. Od debiutantów nie należy oczekiwać nowatorstwa, a skoro Let the Boy Decide raczej swobodnie porusza się w indie-rockowej konwencji, sprytnie sięga po melodie i dobrze komponuje wokal z gitarami, należy ich staraniom przyklasnąć. Szkoda jednak, że wspomniane niedostatki są na tyle widoczne, że dostajemy epkę, która mogłaby być naprawdę ciekawa, a tak jest jedynie sympatyczna, choć obiecująca. Na stronie internetowej grupy znalazłem zapowiedź, że muzycy pracują nad kolejnym materiałem, wzbogaconym o inne instrumenty oraz opartym również o odmienne brzmienie. Zdecydowanie dobry pomysł. Czekam na bardziej dopracowany album, "Counting the Red Stars" pozostawiając niedosyt wskazuje, że raczej warto.

[Piotr Lewandowski]