Zaprosiłeś kiedyś swojego serdecznego kumpla do domu aby pochwalić się swoją kolekcją płyt Iron Maiden i Slayera a on Cię doszczętnie wyśmiał? Zrobiłeś imprezę w domu przy nowoczesnych bitach Prodigy i Chemical Brothers a towarzycho usnęło, wyszło bądź zwyzywało Cię od zatęchłych zgredów i nudziarzy? Jeśli tak to znak to, iż musisz stanąć z sobą twarzą w twarz, spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na pytanie: ARE YOU TRENDY ?
Czy choć raz w życiu byłeś trendy? Zapuszczałeś włosy, brodę, kolczykowałeś się lub farbowałeś? Kupowałeś ciuchy, o których założenie nigdy byś się nie posądzał i które oglądane po latach na zdjęciach wywołują tylko salwy śmiechu? Zapewne tak. A to dlatego, że świadomie bądź nie wszyscy chcemy być trendy, należeć do jakiejś grupy, dzielić się kimś swymi emocjami i odczuciami poprzez te rzeczy, które nas łączą. A czyż jest lepsza dziedzina do łączenia się ludzi ponad wszystkim podziałami niż muzyka? No dobra - są jeszcze filmy i książki ale to już nie jest ta sama skala.
To, że słuchasz takiej samej muzyki jak twój sąsiad albo kumpel ze szkoły nie oznacza, że jesteś trendy. Kiedy więc nim jesteś? Najprościej odpowiedzieć na to pytanie poprzez podanie trzech literek: SBB (czyli skrót od Szukaj Buduj Burz). Oczywiście skrót ów pochodzi (nie do końca wiernie) od nazwy pewnej śląskiej kapeli, której - nawiasem mówiąc - słuchanie dziś na 100% nie jest już trendy. Generalnie chodzi zaś o to, iż cały czas trzeba Szukać czegoś nowego, czegoś świeżego, nie oklepanego przez media i tzw. znawców. Bo bycie trendy znaczy bycie modnym, na czasie, tu i teraz. Odkrywanie w wieku 25 lat nagrań Led Zeppelin i Deep Purple na pewno nie jest trendy bo nasi rodzice też nie są trendy choćby grali nawet w Rolling Stones. Bo trendy znaczy młody, piękny, szalony i kolorowy. Swoją wrażliwość należy Budować na tym szczególnym splocie czasów w jakich żyjemy i muzyki jaką te czasy rodzą. Trzeba mieć otwarte głowy i uszy, nie bać się przewartościowania swoich upodobań i bycia przygotowanym na wyrzucenie (a więc Burzenie) całej swojej dotychczasowej kolekcji płyt do śmietnika. Nie można ślepo wierzyć wszystkim tym dziennikarzom i muzykom dla których świat skończył się na Marilionach, Flojdach i Bitlesach. To tak jakby np. cała literatura kończyła się na Mickiewiczu i Konopnickiej a film na Chaplinie i Bogarcie.
Wracając do grupy SBB. Trzeba koniecznie wspomnieć o pułapce w jaką wpadli i w jaką wpaść może każdy kto chce być trendy. Otóż bycie trendy oznacza permanentną przemianę, bycie swego rodzaju kameleonem, bycie niczym Mistrz Bycia Trendy David Bowie. Panowie z SBB szybko znaleźli i zbudowali ale już zabrakło im chęci na burzenie. Tak łatwo bowiem zadowalamy się tym co już mamy ślepo wierząc, że tak ekscytująco będzie już zawsze. A wystarczy tylko na przestrogę podać przykład żony, która z biegiem lat z pięknego łabędzia przemienia się w brzydkiego kaczora. I w efekcie rosną nam później zastępy muzycznych kalek co to się na czymś "wychowali" i którzy głoszą, że "wszystko już było" a "najlepiej to było jak byliśmy młodzi". Ech - oni na pewno nie są trendy. Bo trendy znaczy świeży i pachnący, zbuntowany i straceńczy i tak wielki jak nasza wyobraźnia jest w stanie sobie to wyobrazić. A że wyobraźnię mamy - w przeciwieństwie do innych stworzeń - nieograniczoną, to już za chwile możemy zostać zaskoczeni czymś nowym i ekscytującym na taką skalę, iż świeżo co zebrana kolekcja płyt znów powędruje do kosza.
"Każda zmiana mnie podnieca" śpiewał swego czasu Lech Janerka (który nadal bywa trendy) i niech to będzie maksyma dla tych wszystkich, którzy chcą być trendy. Wstań więc, spójrz na swe płyty i odpowiedz na pytanie ARE YOU TRENDY?
[Marcin Jaśkowiak]